Implikacje rozwoju globalnego rynku informacji dla handlu zagranicznego Polski

Głównym celem niniejszego artykułu jest zaprezentowanie wpływu rozwoju Internetu i tworzenia się tzw. e-gospodarki na kształtowanie się stosunków handlowych Polski z zagranicą. Mając na uwadze gwałtowny rozwój Sieci oraz proces tworzenia się społeczeństwa informacyjnego (przynajmniej w krajach wysoko uprzemysłowionych) należy zastanowić się, jakie działania muszą podjąć polskie przedsiębiorstwa, aby z jednej strony efektywnie korzystać z Internetu w celu osiągnięcia maksymalnego sukcesu ekonomicznego, z drugiej natomiast – uniknąć zagrożeń wynikających z korzystania z medium elektronicznego przy zawieraniu i realizacji transakcji handlowych.

Jedną z głównych cech współczesnej gospodarki światowej jest dynamiczny, obserwowany przede wszystkim w krajach wysoko rozwiniętych, wzrost nakładów na badania naukowe oraz rozwój nowoczesnych technologii. Bezpośrednim efektem tego wyścigu technologicznego jest pojawianie się na rynku światowym szeregu nowoczesnych produktów i usług, jak również znaczne skrócenie cyklu życia wielu z nich (dobrym tego przykładem są telefony komórkowe czy różnego rodzaju oprogramowanie). To z kolei wiązać należy z faktem, iż współcześnie przewagę nad konkurencją mogą osiągnąć i utrzymać tylko te przedsiębiorstwa, w których ofercie znajdują się przede wszystkim produkty o dużym zaawansowaniu naukowo-technicznym.

Rozwój globalnej sieci teleinformatycznej, pozwalającej na błyskawiczną wymianę danych między przedsiębiorstwami, międzynarodowymi instytucjami finansowymi, ośrodkami naukowo-badawczymi, instytucjami rządowymi, a także zwykłymi obywatelami, stanowi z jednej strony nowe wyzwanie dla wszystkich podmiotów gospodarki światowej, a z drugiej – olbrzymią szansę na zacieśnienie istniejących i nawiązanie nowych kontaktów z partnerami zagranicznymi. Aby to ułatwić, instytucje rządowe niektórych krajów (takich jak np. Stany Zjednoczone, Kanada czy Japonia), doceniając znaczenie informacji we współczesnej gospodarce, wspierają finansowo i prawnie proces tworzenia tzw. infostrad, czyli infrastruktury pozwalającej na błyskawiczny transfer najświeższych informacji, a także zapewniającej dostęp do coraz bogatszych krajowych i globalnych baz gromadzących dane archiwalne. Podobne inicjatywy, mające na celu zmniejszenie dystansu technologicznego w sferze e-commerce między Europą Zachodnią a Stanami Zjednoczonymi, podjęły zarówno władze Unii Europejskiej, jak i poszczególne kraje członkowskie (przykładem mogą być prace nad ustawą o podpisie elektronicznym) [1, 2].

Jakkolwiek entuzjazm towarzyszący dotychczasowemu rozwojowi międzynarodowego handlu elektronicznego wyraźnie osłabł na przestrzeni ostatniego roku (czego przejawem był znaczny spadek notowań akcji spółek z sektora teleinformatycznego na wszystkich liczących się rynkach kapitałowych), można przypuszczać, iż spadek zainteresowania inwestorów sektorami “nowej gospodarki” ma charakter wyłącznie przejściowy. Za twierdzeniem takim przemawiają – realizowane na coraz szerszą skalę – działania wielu firm w celu zaznaczenia swojej obecności w Internecie, prowadzone prace legislacyjne, których efektem ma być upowszechnienie dostępu do Sieci, poprawa bezpieczeństwa zawieranych transakcji oraz danych przesyłanych drogą elektroniczną, a przede wszystkim – coraz większe zainteresowanie handlem elektronicznym ze strony klientów detalicznych. Warto podkreślić, że podmioty gospodarcze postrzegają Internet przede wszystkim jako medium umożliwiające prezentację swojej oferty szerokiej rzeszy potencjalnych nabywców, efektywne zarządzanie łańcuchem dostaw oraz błyskawiczną wymianę informacji (mając świadomość tego, że w erze globalizacji to właśnie informacja i szybki dostęp do niej są najistotniejszymi czynnikami, decydującymi często o sukcesie rynkowym) [3]. Z kolei dla klientów detalicznych globalna sieć stanowi idealne źródło pozyskiwania informacji o produktach i usługach, miejsce szybkiej wymiany korespondencji oraz zdobywania różnorodnych danych (wykorzystywanych nie tylko w pracy zawodowej, lecz również w życiu prywatnym) [4].

 

Liczba komputerów (tys.) Udział (%)
Świat 109 574,4 100,0
1. USA 79 289,9 72,4
2. Japonia 4 640,9 4,2
3. Kanada 2 364,0 2,2
4. Wlk. Brytania 2 291,4 2,1
5. Niemcy 2 163,3 2,0
6. Włochy 1 630,5 1,5
7. Australia 1 615,9 1,5
8. Holandia 1 309,9 1,2
9. Francja 1 229,8 1,1
10. Tajwan 1 095,7 1,0
22. Polska 371,9 0,3

Tabela 1. Polska na tle krajów z największą liczbą komputerów podłączonych do Internetu
(dane ze stycznia 2001 roku).
Źródło: Internet Software Consortium (http://www.isc.org)

Biorąc pod uwagę powyższe kwestie należy zastanowić się nad zagadnieniem, w jakim zakresie dalszy rozwój Internetu może wpłynąć na sytuację gospodarczą Polski, a w szczególności – na sferę jej wymiany z zagranicą. Oczywiście, nie jest możliwe przedstawienie dokładnych wyliczeń ani prognoz dotyczących obrotów polskich firm w handlu elektronicznym, jednakże można przynajmniej wyróżnić główne zjawiska sprzyjające wzrostowi znaczenia polskich przedsiębiorstw w tej dziedzinie, jak również pewne zagrożenia mogące stanowić poważne bariery na drodze do realizacji tego celu.

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że wprawdzie na przestrzeni ostatnich pięciu lat liczba hostów internetowych zwiększyła się w Polsce prawie piętnastokrotnie (z niespełna 25 tys. w styczniu 1996 roku do ponad 370 tys. w styczniu 2001 roku [5]), nasz kraj nadal – pod względem rozwoju infrastruktury internetowej oraz swobody dostępu do Sieci – znacznie odbiega od wysoko uprzemysłowionych krajów Europy Zachodniej, Japonii, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych (tabela 1). Tego niekorzystnego obrazu nie zmienia fakt, że wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej zajmujemy w tej kategorii pierwsze miejsce, wyprzedzając Rosję (298 tys. hostów), Węgry (158,7 tys.) oraz Czechy (154 tys.).
Co więcej, w przypadku większości polskich firm Internet można uznać raczej za “nowoczesną zabawkę”, a nie poważne narzędzie sprzyjające prowadzeniu działalności gospodarczej na skalę międzynarodową. Badania przeprowadzone w 2001 roku, a obejmujące polskie przedsiębiorstwa zatrudniające ponad 5 pracowników, wskazują, że tylko 12% z nich kupuje, a 13% sprzedaje produkty i usługi za pośrednictwem Sieci. Uwzględniając to, iż ponad 80% badanych firm posiada dostęp do Internetu, natomiast 56% dysponuje firmową stroną WWW, może potwierdzać tezę, iż Internet jest wykorzystywany w polskich warunkach głównie jako miejsce zdobywania informacji i prezentowania własnej oferty handlowej, a nie jako medium zawierania transakcji [6]. Potwierdzić to mogą zapewne polscy internauci, którzy nader często nie mogą doczekać się odpowiedzi na maile wysyłane do firm mających swoje strony WWW (przy czym aktualność informacji prezentowanych na wielu z nich pozostawia wiele do życzenia).

Czy zatem polskie przedsiębiorstwa produkcyjne, usługowe i handlowe mają szansę na zaistnienie w globalnej Sieci, a przede wszystkim – czy mogą za jej pośrednictwem zwiększać wpływy z tytułu eksportu produktów i usług? Wydaje się, że aby to osiągnąć, konieczne jest podjęcie przynajmniej kilku z następujących działań zmierzających do:

  1. Wdrożenia w polskich przedsiębiorstwach informatycznych systemów zarządzania, ściśle zintegrowanych z Internetem, a tym samym umożliwiających prowadzenie zarówno hurtowego (business-to-business), jak i detalicznego handlu elektronicznego (business-to-consumer). Rozwiązania te pozwalają na kompleksową obsługę zadań realizowanych w różnych sferach prowadzonej działalności gospodarczej, a dotyczących między innymi planowania łańcucha dostaw (wraz z zarządzaniem zapasami), projektowania i produkcji, logistyki, spedycji, rozliczeń z dostawcami i odbiorcami, zarządzania zasobami ludzkimi, zarządzania środkami trwałymi, księgowości oraz sprawozdawczości. Mimo że systemy te nie należą do tanich, do ich podstawowych zalet trzeba zaliczyć modułową budowę (dzięki czemu jest możliwe dokładne dostosowanie ich struktury do charakteru prowadzonej działalności), możliwość tworzenia rozbudowanych baz danych, powalających na opracowywanie szczegółowych analiz ekonomicznych, jak również korzystania z zaawansowanych narzędzi pozwalających na wymianę informacji z dostawcami, kooperantami, instytucjami finansowymi oraz klientami. Rezultatem zaimplementowania takiego systemu powinno być z jednej strony znaczne obniżenie kosztów operacyjnych przedsiębiorstwa, natomiast z drugiej – wzrost przychodów, wynikający z większych możliwości dotarcia z informacją o oferowanych produktach i usługach na rynek międzynarodowy.
  2. Utworzenia wyspecjalizowanych rynków internetowych, umożliwiających łatwe nawiązywanie kontaktów biznesowych, szybkie pozyskiwanie potrzebnych surowców czy podzespołów oraz upłynnianie zapasów. Dobrym przykładem tego typu przedsięwzięcia jest AutoXchange, utworzony z inicjatywy Forda i Oracle elektroniczny rynek dostaw części do produkcji samochodów. Jak szacują obie firmy, dzięki AutoXchange koszty dostaw komponentów zmniejszą się o ok. 20 proc., szybciej także będzie można reagować na indywidualne życzenia nabywców aut produkowanych seryjnie [1]. Podobne inicjatywy są podejmowane również w Polsce – jedną z bardziej spektakularnych jest powołanie do życia internetowej giełdy handlu metalami pod nazwą ce-market.com. Jest na niej obecnie zarejestrowanych 450 firm reprezentujących producentów, dystrybutorów i odbiorców z Polski oraz krajów sąsiednich, a handel 25 metalami odbywa się w formie aukcji przeprowadzanych online (są to aukcje kupna, sprzedaży oraz na moce produkcyjne). Dotychczasowy sukces tego przedsięwzięcia (po pierwszych 6 miesiącach działalności platforma zanotowała transakcje o wartości 25 mln zł, co ponad dwukrotnie przekroczyło prognozowane na ten okres obroty) wskazuje, że tworzenie podobnych rynków elektronicznych może być opłacalne przede wszystkim w branżach o rozbudowanych powiązaniach kooperacyjnych [7].
  3. Przeniesienia do Internetu tradycyjnych rynków zorganizowanych (takich jak giełdy, aukcje czy wystawy gospodarcze), a przynajmniej umożliwienia realizowania za pośrednictwem Sieci pewnych ich funkcji. W przypadku aukcji towarowych i giełd może to się przejawiać w powstaniu platformy umożliwiającej zapoznawanie się oferentom z przedmiotem obrotu i specyfikacjami technicznymi, a także prowadzenie negocjacji cenowych w trybie online (w oparciu o udostępniane dane i analizy). Z kolei w przypadku imprez targowo-wystawienniczych, w Sieci mogą być prezentowane informacje o warunkach uczestnictwa czy terminarz imprez. Ze względu na wysokie koszty utrzymania infrastruktury (domów i składów aukcyjnych, budynków i składów giełdowych oraz hal wystawienniczych), można prognozować, że w przyszłości handel na rynkach zorganizowanych zostanie zdominowany przez formę elektroniczną (jest to najbardziej prawdopodobne w przypadku giełd finansowych, a także giełd i targów usług, czyli tych rynków, na których przedmiotem obrotu są dobra niematerialne, niewymagające rozbudowanej i kosztownej infrastruktury, na przykład magazynowej).
  4. Utworzenia wyspecjalizowanych portali zajmujących się handlem usługami – finansowymi, ubezpieczeniowymi, reklamowymi, doradczymi, jak również ofertami turystycznymi. Wydaje się, że jest to naturalny kierunek rozwoju handlu elektronicznego, przede wszystkim ze względu na wcześniej wspomnianą niematerialność usług. Do najważniejszych zalet tego rodzaju działalności trzeba zaliczyć możliwość pełnego zaprezentowania swojej oferty, jak również elastycznego dostosowania jej do wymagań klienta. Co więcej, w przeciwieństwie do handlu towarowego, w przypadku usług jest możliwe nie tylko przeniesienie na rynek elektroniczny fazy negocjacji, lecz również fazy realizacji transakcji – dotyczy to niektórych usług doradczych, finansowych (na przykład system wymiany danych faktoringowych EDIFACT), a także handlu ofertami turystycznymi oraz przewozowymi.
  5. Powszechnego wykorzystania Internetu jako taniego i szybkiego medium reklamowego. Szacuje się, że koszt dotarcia do reklamobiorcy za pośrednictwem Sieci jest od kilku do kilkunastu razy tańszy od tradycyjnych form promocji. Z drugiej strony, dzięki znacznej szybkości przekazywania treści reklamowych w ramach sieci globalnej można łatwiej osiągnąć przewagę nad konkurencją, a w rezultacie zwiększyć swoje obroty i przychody ze sprzedaży.
    Zrealizowanie przez polskie przedsiębiorstwa niektórych z przedstawionych powyżej koncepcji wykorzystania Internetu w celu zwiększenia obrotów handlowych (zarówno w sferze międzynarodowej wymiany towarowej, jak i usługowej) może znacząco przyczynić się do zmniejszenia ujemnego salda na rachunku obrotów bieżących. Oczywiście, na dzień dzisiejszy obroty generowane na rynku elektronicznym są o kilka rzędów wielkości niższe od obrotów na rynkach tradycyjnych (w Stanach Zjednoczonych, a więc najbardziej zinformatyzowanym kraju świata, wartość detalicznego handlu elektronicznego wyniosła w II kwartale 2001 roku zaledwie 7,5 mld USD, natomiast wartość całego handlu detalicznego przekroczyła 807 mld USD [8]). Biorąc jednak pod uwagę szybkie tempo informatyzacji i rozbudowy infrastruktury teleinformatycznej w skali świata można przypuszczać, że udział obrotów w ramach e-commerce w światowych obrotach handlowych będzie się stopniowo zwiększał [9].

Z drugiej strony, w przypadku gospodarki polskiej (jak również innych krajów zaliczanych do tzw. “rynków wschodzących”) istnieje wiele barier utrudniających intensyfikację wymiany za pośrednictwem rynków elektronicznych. Do najważniejszych z nich należy zaliczyć:

  • słabo rozwiniętą infrastrukturę telekomunikacyjną (zwłaszcza w mniejszych ośrodkach miejskich oraz na wsi), a co za tym idzie – utrudniony dostęp do globalnej sieci (poprawie tej sytuacji na pewno nie sprzyja utrzymanie 22% podatku VAT na usługi teleinformatyczne);
  • niski poziom wykształcenia społeczeństwa, uniemożliwiający pełne i powszechne wykorzystanie Internetu jako środowiska zdobywania informacji oraz dokonywania transakcji handlowych (co potwierdza niewielkie jak na razie zainteresowanie usługami finansowymi w ramach home banking);
  • duże koszty implementacji systemów informatycznych, często nie do udźwignięcia przez małe i średnie przedsiębiorstwa (jednym z pomysłów mających na celu zapewnienie środków na realizację przedsięwzięć związanych z handlem elektronicznym jest tworzenie e-inkubatorów, których działalność jest finansowana przez władze samorządowe, często z wykorzystaniem funduszy pomocowych Unii Europejskiej) [10];
  • brak ustawy o podpisie elektronicznym, której wejście w życie mogłoby znacznie zwiększyć zainteresowanie Internetem zarówno ze strony podmiotów gospodarczych, jak i użytkowników prywatnych;
  • brak ogólnokrajowej polityki informacyjnej, uświadamiającej szerszym kręgom społeczeństwa korzyści płynące z handlu elektronicznego, jak również obalającej stereotypy m. in. o braku zabezpieczeń płatności dokonywanych w Internecie;
  • pojawiające się – jak na razie sporadycznie – wypowiedzi polityków i ekonomistów, mówiące o konieczności opodatkowania handlu internetowego (w postaci podatku od ilości przesyłanych informacji).

Na zakończenie należy wyrazić życzenie, że składane od dłuższego czasu obietnice stworzenia w Polsce sprzyjających warunków dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego nie okażą się wyłącznie obietnicami bez pokrycia (jakkolwiek ich spełnienie może być utrudnione w sytuacji, gdy rząd szuka oszczędności w związku z olbrzymim deficytem budżetowym). Z drugiej strony fakt, iż głównym partnerem handlowym Polski są wysoko zinformatyzowane kraje Unii Europejskiej, a także perspektywa przystąpienia do tego ugrupowania mogą budzić nadzieję, że polskie firmy staną się w niedalekiej przyszłości aktywnymi uczestnikami europejskiego, a w konsekwencji światowego rynku elektronicznego.

Marcin Gryczka

Bibliografia:

  1. Szpringer W.: Kolejki w cyberprzestrzeni. “Rzeczpospolita” z 6 kwietnia 2000 r.
  2. Torris T.: The Sleeping Giant Awakens. Forrester Research, Inc., December 1999 (www.forrester.com).
  3. Stalk G., Troudeau R.: Ukryte możliwości handlu elektronicznego “Rzeczpospolita” z 14 marca 2001 r.
  4. Ruszczyk Z.: INTERNET w biznesie Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Kadr, Gdańsk 1997.
  5. Dane zaprezentowane na internetowych stronach Internet Software Consortium (www.isc.org).
  6. Czas e-biznesu. “Gazeta Wyborcza” z 4 września 2001 r.
  7. Zwierzchowski Z.: Metale idą w Internecie “Rzeczpospolita” z 19 lipca 2001 r.
  8. Domaszewicz Z.: Kwitnie jeden procent “Gazeta Wyborcza” z 10 września 2001 r.
  9. Glister P.: Internet. Przewodnik użytkownika Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, Warszawa 1996.
  10. Gajda O.: Wciąż nieodkryty przez małych i średnich “Rzeczpospolita” z 11 stycznia 2001 r.