Ze względu na silną konkurencję, samo posiadanie kanału sprzedaży online dziś już nie wystarczy

Ze względu na silną konkurencję, samo posiadanie kanału sprzedaży online dziś już nie wystarczy
Rok temu jeszcze istniały obawy, że e-commerce nie poradzi z pandemicznym wzrostem zamówień. Kurierzy się rozchorują, paczki utkną w magazynach, a internet będzie miał awarie od ciągłych telekonferencji. Ale już kwietniu widać było, że e-handel jest nie tylko odporny na pandemię, ale też świetnie pokazuje co potrafi np. wspomagając branżę handlową. Latem, gdy poluzowano obostrzenia, konsumenci wcale nie wrócili do starych nawyków, a rok 2020 w Polsce skończył się z ok. 10 tys. nowymi sklepami internetowymi. Teoria czarnego łabędzia potwierdziła się w praktyce.

Dalej może już jednak nie być tak modelowo, bo prognozy zakładające, że skokowy wzrost z pierwszego roku pandemii będzie trwał dalej, raczej się nie sprawdzą. E-commerce będzie systematycznie rósł, ale nie w sposób skokowy. Zapewne część sklepów internetowych postawionych awaryjnie bez przemyślanego planu rozwoju w ciągu kilkunastu miesięcy przestanie działać, również ze względu na dużą konkurencję w sieci.

Aby nie zostać w tyle, należy w kolejnych krokach racjonalnie inwestować w handel internetowy korzystając z faktu, że wiatr cały czas wieje tej branży w żagle, a lockdown pobije rentowność sprzedaży przez internet. Należy usprawnić logistykę, w przypadku sieci handlowych stworzyć więcej punktów odbioru, zadbać o promocję oraz wesprzeć się na technologii. Samo posiadanie kanału sprzedaży online nie wystarczy, a przekonały się o tym firmy handlowe, które na internet postawiły niedawno, może dopiero pod presją pandemii, i nie czują się jeszcze w nim pewnie. Ten drugi rok będzie kluczowy dla ich pozycji na rynku w przyszłości – prognozuje ekspert merce.com.